Efekty po półtora roku terapii metodą krakowską.

Lublin, październik 2014.

Tym razem nie piszę do mojego taty. Prowadził tą stronę od półtora roku, niestety ma teraz duże problemy zdrowotne i nie jest już w stanie korzystać z komputera. Mieszka ze mną, dlatego nie będę udawać, że piszę do Niego. Chcę jednak żeby Jego praca nie poszła na marne  sama postaram się ciągnąć dalej prowadzenie opowieści  moim synku  naszej walce z autyzmem, którą oczywiście wygrywamy.

Od ostatniego wpisu Adaś bardzo się zmienił. Miał między czasem zabieg na wycinanie migdałków  zakładanie drenów na uszy. Widać przedtem gorzej słyszał bo po szpitalu jeszcze bardziej się rozgadał  z dnia na dzień słychać było nowe teksty, zasłyszane od innych. To ciekawe, że mi często się wydaje, że jest super  nie może być lepiej a tu Adaś jeszcze bardziej mnie zaskakuje. Pewnie dlatego, że po prostu rozwija się, tak jak zdrowe dziecko i zachwyca rodziców jak każde inne.

Przed wakacjami do szczęścia brakowało mi tylko swobodnego zachowania Adasia w przedszkolu. Co prawda było coraz lepiej i czułam, że jest to kwestia czasu ale zostawał ten niepokój, że zawsze będzie coś nie tak, bo to przecież autystyczne dziecko.

Już pod koniec sierpnia problem zniknął. Byliśmy dwa tygodnie na campingu. Adaś codziennie biegał na plac zabaw  bawił się z przeróżnymi kolegami. Przybiegał do namiotu tylko na chwilę żeby powiedzieć, że Łukasz musi iść na obiad, albo Krzyś poszedł na plażę z On tez chce albo, że musi pokazać Kubie swój autobus. Czuł się tam wspaniale. Zmiana miejsca, wyluzowani rodzice, poczucie samodzielności to było to co było mu potrzebne by uwierzyć w siebie i czuć się bezpiecznie z rówieśnikami. Do przedszkola wrócił jak burza. Nie mógł doczekać się spotkania z kolegami i ku mojej radości zachował spontaniczność, którą miał na wakacjach.

Najbardziej cieszy mnie to, że świetnie dogaduje się z kolegą, który zawsze był (kiedyś wydawało mi się, że o lata świetlne) do przodu w stosunku do Adasia. Nawet jak był młodszy i przychodził po starszą siostrę do przedszkola to z przykrością patrzyłam na jego spontaniczność i wygadanie porównując Go do mojego Adasia. A teraz co … są na równi, oboje się lubią. Ale super!

Takiego luzu jak teraz to od urodzenia dzieci nie miałam. Moje dzieciaki całymi dniami bawią się razem ze sobą. Przypuszczam, że to chwilowe i niedługo zaczną się mocno kłócić o byle co ale póki co zachowują się tak jakbym „nie miała dzieci”. Nie muszę pisać jak się z tego cieszę. Półtora roku temu płakałam , że chciałam mieć drugie dziecko by razem się bawiły, wspierały a tu Adaś siedzi w kącie i nic ani nikt Go nie interesuje. Karola też bardzo przeżyła całą terapię Adasia. Choć starałam się by nie czuła się zaniedbana czy mniej ważna, przegrywałam z czasem i brakowało mi sił fizycznych. Tłumaczyłam sobie, że to wszystko też dla Jej dobra. Bo gdybym sobie odpuściła to do końca życia Adaś wymagałby pomocy a Ona nie miałaby takiego fajnego partnera do zabawy jak teraz. Razem się bawią, razem rozrabiają, bronią nawzajem przed „okrutnymi” rodzicami i tęsknią za sobą, jak któregoś nie ma dłużej. Było mi niezmiernie miło , kiedy Karolinka powiedziała – Szkoda, że Adaś nie jest ze mną bliźniakiem i nie chodzimy razem do szkoły:)

Już nie zamartwiam się o przyszłość Adasia. Mamy jednak lekkie problemy z czytaniem, opowiadaniem i pamięcią u Adasia. Także będziemy znowu jeździć do Warszawy by być pod okiem terapeuty. Już nie co tydzień ale raz na jakiś czas trzeba będzie podjechać. Otworzyli teraz nowe Centrum Metody Krakowskiej w Warszawie, także mamy okazję skorzystać z wolnych terminów.

Zbliża się przedstawienie w przedszkolu. W zeszłym roku Adaś, powiedział swój tekst ale nie używał przy tym głosu. To był Jego pierwszy występ i był bardzo zestresowany. Zobaczymy jak tym razem się uda.